Jak Uniwersytet Gdański zakłamuje historię
Trudno jest opisać w krótkich słowach ponad tysiącletnią historię Ukrainy, której początki sięgają czasu sprzed panowania dynastii Rurykowiczów i Rusi Kijowskiej. Wybitny ukraiński historyk Iwan Łysiak-Rudnycki datuje początkowy okres dziejów Ukrainy na czas przed ukształtowaniem się Rusi Kijowskiej, między VI do IX w. Historycy wskazują na wielkie znaczenie wpływów normandzkich dla ukształtowania się Rusi Kijowskiej, która w XI w. stanowiła już silne, chrześcijańskie i bardzo rozległe, sięgające od Morza Białego i Bałtyckiego do Morza Czarnego, państwo, z którego wywodzi się historycznie dzisiejsza Ukraina. Bardzo ważnym wydarzeniem w dziejach Rusi było przyjęcie chrztu w obrządku greckim z Bizancjum, przez księcia Włodzimierza Wielkiego.
Począwszy od 1240 r. przez następne 200 lat trwała tzw. era mongolska w dziejach Ukrainy. W tym czasie Ruś Kijowska znajdowała się w okresie rozbicia dzielnicowego. Był to też okres, w którym odpadło od Rusi Księstwo Włodzimiersko-Suzdalskie, które dało początek Wielkiemu Księstwu Moskiewskiemu i dalej Rosji. Księstwa ruskie nie dostały się pod bezpośrednie panowanie Mongołów, jednak podlegały ich zwierzchnictwu i płaciły uciążliwą daninę. W rezultacie tych perturbacji w XIV w. zachodnia i centralna część Rusi zostały poddane zwierzchnictwu Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po unii personalnej Królestwa Polskiego z Litwą, Księstwo Halicko-Włodzimierskie weszło częściowo we władanie Korony (Ruś Czerwona), a po części w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego (Wołyń i Podole Kamienieckie). Z kolei po Unii Lubelskiej w 1569 r. wszystkie te ziemie ruskie zostały włączone do Korony, z którą były związane aż do rozbiorów Polski.
Czas, w którym Ruś stanowiła część Rzeczpospolitej Obojga Narodów, odcisnął silne piętno w dziejach Ukrainy. W tym okresie na mocy Unii Brzeskiej z 1596 powstał Kościół unicki (obecnie Kościół greckokatolicki), który w XIX i XX w. odegrał znaczącą rolę w kształtowaniu się nowoczesnej ukraińskiej świadomości narodowej. W okresie tym możne rody ruskie zostały przyjęte do „narodu politycznego” Rzeczpospolitej. W rezultacie tego szlachta ruska, przechodząc do Kościoła unickiego, a następnie rzymskokatolickiego, uległa polonizacji i latynizacji, przez co przyszły naród ukraiński utracił swoje elity na rzecz kultury polskiej. W XIX i XX w. wyższe warstwy musiały się ukształtować na nowo, co m.in. opóźniło proces narodowotwórczy. Bardzo ważne w tym czasie były skierowane przeciw Rzeczpospolitej powstanie Chmielnickiego 1648 r. oraz jego sojusz z Rosją w 1654 r. (ugoda perejasławska), które choć zapewniły Państwu Kozackiemu na jakiś czas autonomię, to jednak w rezultacie wprowadziły Ukrainę w obręb bezpośrednich wpływów rosyjskich.
W efekcie rozbiorów Polski w końcu XVIII w. ziemie ruskie weszły w skład monarchii Habsburgów (Galicja i Bukowina) oraz imperium carów (Ukraina Naddnieprzańska). Mimo tego podziału i konieczności utworzenia nowych elit, na przełomie XIX i XX w. ukształtował się nowoczesny naród ukraiński, który pod koniec I wojny światowej utworzył dwa państwa ukraińskie: Ukraińską Republikę Ludową oraz Zachodnioukraińską Republikę Ludową. W latach 1918 -1919 toczyła się wojna polsko-ukraińska o Lwów i Galicję Wschodnią. W styczniu 1919 r. oba państwa ukraińskie połączyły się, jednak walcząc z armią bolszewicką, wojskami białych oraz z armią polską nie zdołały utrzymać swojej państwowości. Sojusz Piłsudski-Petlura z kwietnia 1920 r. doprowadził do wyparcia bolszewików z Kijowa, jednak po traktacie ryskim z marca 1921 r., zawartym między II Rzeczpospolitą a Rosją Sowiecką, Ukraina Naddnieprzańska została włączona do państwa bolszewickiego, natomiast Galicja, zachodni Wołyń i Podole weszły w skład II Rzeczypospolitej.
Okres międzywojenny i czas II wojny światowej to okres narastania konfliktu polsko-ukraińskiego, którego główną przyczyną było nakładanie się obszarów aspiracji narodowych i niezrealizowany projekt ukraińskiego państwa narodowego. W efekcie konfliktu dwóch nacjonalizmów, represji ze strony państwa polskiego w okresie międzywojennym oraz wydarzeń II wojny światowej, w latach 1943-44 doszło do tragicznej w skutkach antypolskiej akcji OUN-UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Pochłonęła ona, jak szacują historycy polscy i ukraińscy, około 100 tysięcy ofiar po stronie polskiej i około 10 tysięcy po stronie ukraińskiej. Do dziś budzi ona silne emocje, zwłaszcza po stronie polskiej, utrudniając proces pojednania między narodem polskim i ukraińskim.
W latach 1929-1933 na terenie Ukrainy sowieckiej w wyniku zaplanowanej stalinowskiej akcji doszło do Wielkiego Głodu, który pochłonął według różnych szacunków od 5 do 10 milionów ofiar. Na terytorium Ukrainy w czasie II wojny światowej toczyły się ciężkie walki, przechodziły przezeń fronty, doszło do masowych mordów na ludności żydowskiej. Zamieszkały przez Ukraińców obszar II Rzeczpospolitej znalazł się pod okupacją sowiecką (1939-1941) i niemiecką (1941-1944). Następnie zaś w wyniku decyzji konferencji jałtańskiej dawne ziemie II Rzeczpospolitej (Galicja Wschodnia, zachodni Wołyń i Podole) weszły w skład Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. W 1947 r. władze Polski Ludowej, prawdopodobnie ze wsparciem sowieckim, przeprowadziły masową deportację, połączoną z represjami, Ukraińców, Bojków, Łemków i Dolinian z terenów południowo-wschodniej Polski na tzw. Ziemie Odzyskane. Tylko części przesiedlonym udało się po 1956 r. powrócić w rodzinne strony, większość z ich potomków mieszka nadal na terenie północnej i północno-zachodniej Polski.
W 1991 r. Ukraińska Socjalistyczna Republika Sowiecka przestała istnieć, Ukraina ogłosiła niepodległość, Polska była pierwszym państwem, które uznało ten akt. Od tego czasu trwa proces pojednania polsko-ukraińskiego, który mimo okresów trudnych i sporów o historię postępuje, czego dowody mamy w ostatnich dniach.
W chwilach trudnych dla Ukrainy, w czasie pomarańczowej rewolucji w 2004 r. oraz Rewolucji Godności w 2013/14 r. społeczeństwo polskie i polskie elity polityczne udzielały wsparcia proeuropejskim i demokratycznym dążeniom narodu ukraińskiego.
W Polsce mieszka i pracuje tysiące Ukraińców. Polacy i Ukraińcy potrafili zaakceptować trudną historię i myślą o przyszłości. Nawiązane więzi rodzinne, przyjacielskie i zawodowe, wzajemne zrozumienie i współodczuwanie tworzą przestrzeń współpracy i partnerstwa.
Ze
zdumieniem przeczytałem Państwa (jeśli się nie mylę?)
artykuł zawierający moim zdaniem nieprawdziwe
informacje na temat dziejów Ukrainy i jej rzekomo 1000
letniej historii. Tekst pochodzi wprawdzie sprzed kilku
lat, ale natknąłem się na niego przypadkiem dopiero
teraz.
"O historii i dziejach Ukrainy przypomina nam dr hab. Magdalena Nowak, prof. UG z Zakładu Historii Najnowszej Polski, Instytutu Historii z Wydziału Historycznego UG."
Ukraina-ponad
1000 lat historii
https://ug.edu.pl/news/pl/2830/ukraina-ponad-1000-lat-historii
Owszem dzisiejsi Ukraińcy mają prawo czerpać z dziedzictwa dawnej Rusi ale nie można jej utożsamiać z Ukrainą gdyż oba te pojęcia nie pokrywały się ze sobą ani w czasie ani w przestrzeni, nie mogą więc być traktowane równorzędnie. Nigdzie w dawnych latopisach ruskich nie znajdziemy jakiejkolwiek wzmianki o Ukrainie jako o konkretnym państwie, podobnie próżno szukać jej na najdawniejszych mapach. A już powoływanie się na I.Rudnyćkiego i jego tezę o początkowym okresie dziejów Ukrainy określonym na czasy rzekomo między VI a IX w. to wierutny fałsz.
Podobnie
nieprawdą jest twierdzenie, że Ruś Kijowska
obejmowała obszar sięgający od Morza Białego i
Bałtyckiego do Morza Czarnego.
Tymczasem biorąc pod uwagę okres od Włodzimierza Wielkiego (koniec X wieku) do najazdów tatarskich z pierwszej połowy XIII wieku, można wykazać na podstawie źródeł obejmujących między innymi kronikę "Nestora", pierwszą kronikę nowogrodzką, kronikę kijowską (XII w) i kronikę halicko-wołyńską (XIII w ), że pod względem geograficzno-politycznym "Ruś" oznaczała wówczas jedynie ziemie kijowską, perejasławską i czernihowską natomiast nie obejmowała ona Halicza, Wołynia , Smoleńska, Połocka, Nowogrodu Wielkiego, Smoleńska, Rostowa, Suzdala . W kronikach można często spotkać wiadomości jak to poszczególni Rurykowicze czy ich dygnitarze jadą z różnych księstw na "Ruś" lub do tych ziem z "Rusi". Pozwala to ustalić następujące fakty:
Halicz i Wołyń nie są "Rusią"
1018 r."Jarosław zaś zebrawszy Ruś i Waregów i Słowian poszedł przeciw Bolesławowi i Światopełkowi i przyszedł ku Wołyniowi"
1145 r.
"...cała ziemia ruska idzie na Halicz".
1152 r.
"Izjasław .. poszedł na Halicz biorąc ze sobą lepszych (wybitniejszych) Kijowian i całą ruską drużynę".
1189 r.
"Światosław zaś oddawał Halicz Rurykowi a chciał dla siebie zatrzymać całą ziemię ruską."
1193 r.
"Światosław zaś wysłał posłów do Ruryka (do Owrucza na Wołyniu) i rzekł do niego - Teraz zaś chodź na Ruś ze wszystkimi swoimi wojskami."
1202 r.
" Roman zgromadziwszy wojska halickie i włodzimierskie najechał ziemię ruską".
1206 r.
"Haliczanie zaś , zobaczywszy , że król (węgierski) odchodzi przelękli się wojsk ruskich , ponieważ mogły do nich znowu powrócić".
1231 r.
"Daniło (halicki) opanował gród Toczersk , część ziemi ruskiej".
Gdy nie puszczono kupców z Halicza i Przemyśla - "nie było soli w całej ziemi ruskiej."
Wielki Nowogród nie jest "Rusią"
1132 r.
"Tegoż roku poszedł (z Nowogrodu) Wsiewołod na Ruś do Perejasławia."
1167 r.
"Nowogrodzianie posłali na Ruś do Mścisława (księcia kijowskiego) po (jego) syna."
1180 r.
"Posłali Nowogrodzianie na Ruś do Światosława po jego syna i przywiedli Włodzimierza do Nowogrodu".
Ziemie w rejonie Wołgi - Rostów, Suzdal, Włodzimierz nad Klaźmą nie są "Rusią"
1146 r.
"Światosław ... wysłał posłów do Jerzego do Suzdala (namawiając go) : Pójdź do ziemi ruskiej do Kijowa."
1152 r.
"Szedł Jerzy z Rostowcami i Suzdalcami , i z Riazańcami ... na Ruś."
1181 r.
" (Światosław) powrócił znowu na Ruś, a książę Wsiewołod do Włodzimierza (nad Klaźmą)."
Smoleńsk nie jest "Rusią"
1154 r.
"Gdy Rościsław przybył ze Smoleńska do Kijowa, witała go cała ziemia ruska"
1197 r
"Dawid syna swego Konstantyna posłał ze Smoleńska na Ruś".
Tak więc kroniki z tego okresu pozwalają stwierdzić, że "Rusią" w znaczeniu geograficznym była ziemia kijowska wraz z perejasławską i czernihowską. Halicz i Wołyń, Smoleńsk i Połock, Murom i Riazań, Rostów, Suzdal i Włodzimierz nad Klaźmą , Wielki Nowogród ani siebie nie uważały, ani ich nie uważano za "Ruś". Co więcej terminu tego używano we wskazanym wyżej sensie bez żadnych dodatkowych wyjaśnień, ponieważ to pojęcie było dla wszystkich jasne i zrozumiałe. Pojęcie "Rusi" było w owym okresie czasu używane w odniesieniu do ziemi kijowskiej rozumianej także jako pewien organizm polityczno-państwowy. Kronikarz "Nestor" niejednokrotnie wymienia liczne plemiona Finów i Bałtów "które płacą trybut Rusi" tzn. państwu kijowskiemu. Gdy w r. 981 Włodzimierz Wielki opanował Przemyśl, Czerwień i inne grody, kronikarz dodaje "które do dziś dnia są pod Rusią". W 984 tenże książę zwyciężył Radymiczów, którzy "płacą dań Rusi, powóz wiozą i do dziś dnia." Tak więc podkreślając zależność owych ziem od "Rusi", wyrażającą się w płaceniu danin, "Nestor" automatycznie przeciwstawia te tereny "Rusi" i podkreśla, że "Rusią" one nie były.
Bardzo
często autorzy ukraińscy opisując wydarzenia
dotyczące okresu IX-XIV wieku nieustannie używają
terminu "Ukraina" dla oznaczenia rozległego
terytorium południowo-wschodniej Europy, a ludność
tego kraju nazywają "narodem ukraińskim". Jednak analizując dawne teksty
źródłowe można stwierdzić, że wówczas w języku
słowiańskim ukraina oznaczała
jedynie ziemię pograniczną, kresową, poszczególnych
państw. Stąd i Kijów, i Polska, i Halicz, i Psków, i
Połock, i Moskwa, i inne księstwa miały swoją ukrainę,
czyli że był to rzeczownik pospolity, nie zaś
własny. W tym kontekście ukraina to
jak podaje Zygmunt Gloger: "każda ziemia na
kraju czyli na krańcu, u granicy, u kraju państwa
położona." Termin ukraina,
jeśli chodzi o część południową wschodniej
Europy , po XIII wieku na długo znika ze źródeł.
Imieniem własnym staje się dopiero na przełomie
XVI—XVII stulecia; oznaczać będzie wtedy jedynie
województwa kijowskie, bracławskie, czernihowskie,
które to ziemie w XVII wieku stanowiły kresy państwa
polsko-litewskiego. Jednak nawet wtedy nazwa
"Ukraina" nie stała się urzędową a jedynie nazwą o
charakterze topograficzno-geograficznym i nie
oznaczała nic więcej jak tylko część ziem ówczesnej
Rzeczypospolitej jak Mazowsze czy Pokucie. Tak więc wbrew temu co nieraz twierdzi
ukraińska propaganda, historycznie ani Podole, ani Wołyń, ani ziemia halicko-lwowska, ani tym
bardziej przemyska nigdy mianem Ukrainy nie były objęte. Przyjmując
za punkt wyjścia trafny pogląd sformułowany przez
D.Doroszenkę (Narys
istoriji Ukrajiny - 1932 r.) o tym, że - "rozstrzygające
znaczenie dla nazwania tak lub inaczej jakiegoś
narodu musi mieć to jak on sam siebie nazywa i jak
chce być nazywany", oraz analizując
żródła historyczne można
stwierdzić, że aż do przełomu
XVI-XVII stulecia
nie istniała Ukraina jako imię własne czy pojęcie
geograficzne i nie istniał naród ukraiński. Naród
ten uformował się w czasach daleko
późniejszych. Ponadto faktem jest, że żadna część
ludności obrządku wschodniego zamieszkała na
omawianych terenach nigdy, przez cały ciąg dziejów
(aż do XX w.) nie nazywała siebie, ani nie była
określana przez sąsiadów mianem ukraińskiej.
Źródła uważają ją stale za Ruś,
albo określają nazwami grodów (Haliczanie,
Włodzimiercy itp.). Określenie "naród ukraiński" zostało po raz pierwszy
wprowadzone do historiografii dopiero na przełomie XIX
i XX wieku przez ukraińskiego historyka, wolnomularza,
polityka i "wychowańca
rosyjskiej szkoły antypolskiej" M.Hruszewskiego. Wbrew
prawdzie historycznej a wyłącznie ze względów
politycznych ujął on w jedną całość historyczną
rozproszone i różnorodne dzieje tej grupy ludów
słowiańskich, które zostały podbite przez Rurykowiczów
i nazwał obszary środkowego Podnieprza, Wołynia, Podola
i halickiego Podkarpacia „Ukrainą", zaś różnorodne ludy
je zamieszkujące — „narodem
ukraińskim" . Jak zauważał w 1922
r. Franciszek Rawita-Gawroński: "Znikła już z prasy
prastara Ruś, a zjawiła się hałaśliwa i niespokojna,
jakaś neokozacka „Ukraina", jako nomenklatura
agitacyjna." Podobnie pisał dr Ludwik
Kolankowski w "Świecie słowiańskim" w 1908 r: "Terminologię „ukraiński",
„naród ukraiński" zamiast naród „ruski", uważamy za
bardzo niefortunną. Brzmi ona nieco kompromitująco, jest
bowiem rodzajem zrezygnowania z wielkiej przeszłości
ruskiego państwa, pewnem zacieśnieniem tradycyi
historycznej i nieodpowiada poczuciu istotnemu szerokich
mas ludowych."
Nie oznacza to, że dzisiejszym Ukraińcom odmawia się
prawa do jakiejkolwiek części politycznego czy
kulturalnego dziedzictwa dawnej Rusi. Oznacza jedynie
to, że należy posługiwac się terminami współczesnymi
danej epoce i nie przenosić dzisiejszych pojęć na czasy,
kiedy te pojęcia nie istniały, lub kiedy zawierały treść
odmienną od dzisiejszej.
W artykule
mowa jest też o represjach państwa polskiego wobec
ludności ukraińskiej w okresie międzywojennym , ale nie
ma ani słowa o ich przyczynach - a była to
terrorystyczna i sabotażowa działalność pod
kierownictwem UWO i OUN i to na bardzo dużą skalę -
polecam pracę dr Lucyny Kulińskiej na ten temat:
/Działalność
terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych
organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939,
Kraków 2009/ . Podobnie dużym
zakłamaniem jest pisanie o
jakimś polsko - ukraińskim "konflikcie dwóch
nacjonalizmów" zamiast o
zaplanowanym i przeprowadzonym ukraińskim ludobójstwie
na polskim narodzie podczas II WS i zaraz po jej
zakończeniu i to ludobójstwie okrutnym z zastosowaniem
najwymyślniejszych tortur. Nota bene wśród ukraińskich
ofiar tego "konfliktu" większość stanowiły ofiary
OUN-UPA. Ludobójstwo
to w było następstwem realizacji w praktyce planu
pozbycia się Polaków z arbitralnie ustalonych przez
ukraińskich przywódców granic, a to z kolei wynikało z
pielęgnowanej przez pokolenia nienawiści. Jeszcze
w
wieku XIX pod zaborem austriackim „Zoria Hałyćkaja"
zachęcała do wytępienia „polskich panów", pouczała
chłopów, jakich narzędzi mają używać do walki - pali,
drągów, toporów i siekier. Dnia 31 lipca 1848 r. na
posiedzeniu unickiej Rady Świętojurskiej
we Lwowie użyto po raz pierwszy jakże popularnego
później hasła: Lachy za San. Z takim
bagażem Ukraińcy weszli w przełomowy dla dziejów tej
części Europy Środkowej okres wojen światowych. Idea
eksterminacji Polaków oraz wyrzucenia pozostałej przy
życiu ludności z reszty ziem „Wielkiej Ukrainy" była
bardzo popularna wśród ukraińskich elit politycznych
już w pierwszej połowie XX w. Po raz pierwszy pojawiła
się w publicystyce politycznej działacza
nacjonalistycznego Mykoły Michnowśkiego, który zapowiedział, że
rozpoczyna się aktualnie piąty akt wielkiej
historycznej tragedii zwanej „walką narodów". Jest
to walka „narodów zniewolonych" przeciw „narodom
gnębicielom". Jego zdaniem tylko „jednoplemienne
państwo" jest w stanie zagwarantować rozwój duchowy
i materialny dobrobyt. Autor podkreślał: „jako
ostatni wchodzimy na historyczną arenę i albo
zwyciężymy, albo zginiemy". Tę deklarację
naśladowali później działacze OUN. Ostatnie słowa
przenikniętego ksenofobią manifestu zawierają
groźby, które stały się politycznym credo dla
przyszłych pokoleń nacjonalistów: „Niechaj
tchórze i odstępcy idą, jak dotąd szli do obozu
naszych wrogów, nie ma dla nich miejsca wśród nas
i my ogłaszamy ich zdrajcami ojczyzny. Ten, kto na
Ukrainie nie z nami, ten przeciwko nam. Ukraina
dla Ukraińców i dopóki choć jeden wróg
cudzoziemiec zostanie na naszym terytorium, nie
mamy prawa złożyć. Najbardziej
znaczącą rolę w propagowaniu nienawiści odegrał czołowy
ideolog nacjonalizmu ukraińskiego Dmytro Doncow. Dwa lata
po zakończeniu II wojny światowej były nacjonalista
Mychajło Demkowicz-Dobrianśkyj określił Doncowa jako „człowieka, który wyzwolił
zwierzę w Ukraińcu" i „uświęcił amoralność w walce politycznej".
Ogłoszona w roku 1926 przez Doncowa w pracy Nacjonalizm
doktryna nacjonalizmu ukraińskiego wywarła potężny wpływ
na kształtowanie się postaw młodych Ukraińców
zamieszkujących Małopolskę Wschodnią. Doncow był przez
nich uznawany niemal za proroka. Jego stosunek do religii,
do świata wartości absolutnych był wrogi. W to miejsce
wprowadził tezę o amoralności w nacjonalizmie jako głównej
zasadzie swej ideologii. Jest faktem, że najbardziej
bezwzględni przywódcy nacjonalizmu ukraińskiego Bandera i
Szuchewycz wychowali się na pracach Doncowa, ba,
traktowali je niemal jak biblię.
W artykule napisano także o przesiedleniach ludności ukraińskiej i łemkowskiej dokonanych po II WS ale znowu nie wspomniano ani słowem o przyczynach. Przecież ludność ta stanowiła zaplecze dla terrorystycznej działalności OUN-UPA , która dążyła do oderwania od państwa polskiego części południowo-wschodniego terytorium. Najlepiej sformułowaną oceną przyczyny przeprowadzenia operacji „Wisła”, polegającej na przesiedleniu ukraińskiej i łemkowskiej ludności na tereny północne i zachodnie Polski powojennej, jest opinia działacza OUN Bandery i jednocześnie uczestnika działań OUN-UPA w Przemyskiem, po wojnie ukraińskiego nacjonalistycznego historyka w Stanach Zjednoczonych – L. Szankowśkiego, który napisał:
„Zbrojna walka UPA oraz podziemia OUN w Przemyskiem, jak też na całej Zacurzońskiej Ukrainie, została powstrzymana nie dlatego, że była taka lub inna przewaga sił zbrojnych wroga. Została ona powstrzymana dlatego, że zabrakło szerokich mas, które tę walkę popierały i w ten lub inny sposób brały w niej udział. Gdy wysiedlono z Zacurzonia prawie wszystkich Ukraińców, jednych do ZSRR, innych na północne i zachodnie ziemie Polski, oddziały UPA oraz podziemie OUN nie mogły nadal egzystować, musiały one porzucić to terytorium”.
W Polsce powojennej, prócz ukraińskiej, istniała też pokaźna białoruska mniejszość narodowa. Wobec niej władze polskie nie podjęły działań analogicznych do operacji „Wisła”, albowiem w ramach tej mniejszości nie działał terrorystyczny ruch zbrojny skierowany na oderwanie od państwa polskiego określonych terenów. Władze polskie nie stosowały wobec Białorusinów przymusu w trakcie wymiany ludności z Białoruską SRR, nie dokonały przesiedleń Białorusinów z ich miejsc zamieszkania. Podsumowując: gdyby nie istnienie i działania OUN-UPA, nie byłoby przymusu w trakcie wymiany ludności i nie byłoby operacji „Wisła”. W związku z powyższym należy również pamiętać, że takie wzory demokracji zachodniej, jak Stany Zjednoczone i Kanada, po przystąpieniu Japonii do drugiej wojny światowej po stronie koalicji hitlerowskiej, dokonały osadzenia wszystkich Japończyków w obozach odosobnienia i pozbawiły ich majątku, w tym nieruchomości, których nigdy japońskim obywatelom Kanady i Stanów Zjednoczonych nie zwrócono.
O skali
problemu związanego z ciągłym zagrożeniem ludności
cywilnej świadczy liczba zniszczonych i zdewastowanych
przez OUN-UPA wsi. W powiecie jarosławskim zniszczono
5612 zabudowań, w lubaczowskim – 7470, w sanockim –
8260, w leskim – 2565, a w gorlickim – 3452. Dane te
świadczą o braku skutecznego wsparcia ze strony
państwowego aparatu bezpieczeństwa i wojska ludności
cywilnej, która niejednokrotnie była pozostawiona sama
sobie. Kolejnym przykładem może być tu powiat
przemyski, gdzie od 3 września do 12 listopada 1945 roku
UPA spaliła 60 wsi z 4592 zabudowaniami. Na peryferiach
Przemyśla pod gołym niebem koczowało blisko 8000
pogorzelców.
W sprawie palenia i rabowania wsi polskich w powiatach: przemyskim, jarosławskim i sanockim przez Ukraińców z interwencją do ministra obrony narodowej 25 czerwca 1946 roku wystąpił biskup przemyski obrządku łacińskiego Franciszek Barda. Zwracał on uwagę na wypadki, które rozgrywają się w ziemi przemyskiej, jarosławskiej i sanockiej. Od szeregu miesięcy palą się wsie, ludność traci mienie, dach nad głową, a tu i ówdzie życie. Dotychczasowe próby obronne nie zlokalizowały napaści ukraińskich, bo bandy systematycznie idą naprzód i szerzą dzieło zniszczenia konsekwentnie. Wzmaga się nędza tysięcy Polaków, którzy słusznie spodziewają się w swym kraju bezpieczeństwa życia i mienia. Jako pasterz diecezji przemyskiej (…) czuję się dotknięty wspomnianą pożogą i nie mogę patrzeć obojętnie na te straszne w skutkach wydarzenia tak boleśnie dotykające moich wiernych i dlatego zwracam się do P. Marszałka z prośbą, aby zechciał zaradzić łaskawie opłakanym skutkom.
A co do rzekomego polsko-ukraińskiego pojednania to w praktyce go nadal nie widać , Ukraińcy w dalszym ciągu nie przyznają się do popełnionych zbrodni, nie wykazują żadnej skruchy, czczą i to na szczeblu państwowym morderców Polaków i ideologię nacjonalizmu ukraińskiego. Zamiast tego z ich strony widoczna jest arogancja i buta, brak jakiejkolwiek wdzięczności za uzyskaną pomoc, a nawet pogróżki pod adresem Polaków.
Piotr Jaroszczak
Znaczenie
terminu Ruś
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/rus1.html
Problem Rusi we
wczesnym okresie dziejów Polski
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/rus2.html
Skąd pochodzi i co oznacza nazwa "Ukraina"
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/ukraina.html
Terytorium Ukrainy w świetle kartografii
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/Kartografia/kartografia.html
Sabotaż ukraiński
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/sabotaz.html
Okupacja
banderowska na części ziem dzisiejszego Podkarpacia
1944-1947
https://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/banderowcy.html